Drużyny Ekstraliga Wpisy

9 dni do startu Ekstraligi!

Po sezonie 2015 w polskich ligach żużlowych doszło do ogromnego zamieszania. Według końcowej tabeli z 2015r, z Ekstraligą pożegnać się miał GKM Grudziądz, a z pierwszej ligi awans wywalczył Lokomotiv Daugavpils. Szybko okazało się jednak, że władzom polskiego żużla łotewski zespół w najwyższej lidze nie jest do końca na rękę, a wymagania stawiane przed Łotyszami spowodowały, że niemożliwe stało się otrzymanie przez nich licencji. Konsekwencją tego typu działań były zaproszenia skierowane w stronę kolejnych klubów. W Ostrowie odmówiono z powodów finansowych, dzięki czemu do Ekstraligi awansował ROW Rybnik. To jednak nie koniec, bowiem procesu licencyjnego nie przeszła również rzeszowska Stal, która w poprzednim sezonie utrzymała się w Ekstralidze. Jej miejsce zajął spadkowicz z Grudziądza. Po roku przerwy na żużlową mapę powróciły ośrodki w Częstochowie i Opolu, ale na skutek nieotrzymania licencji przez kluby z Rzeszowa, Ostrowa, Gniezna i Lublina, postanowiono połączyć rozgrywki pierwszej i drugiej ligi w jedną, liczącą aż 11 drużyn klasę rozgrywkową. Ponadto, z powodu niewystarczających budżetów, postanowiono, że zespoły z Opola i Rawicza będą rozgrywać tylko spotkania domowe, a jedynym wyjątkiem będzie dwumecz pomiędzy zainteresowanymi drużynami.

Przejście w wiek seniora młodszego z braci Pawlickich wymusiło ruchy wśród aktualnych mistrzów Polski. Z klubem pożegnał się starszy z braci – Przemysław, który zasilił szeregi Stali Gorzów. Oprócz niego Stal wzmocniła się również Michaelem Jepsenem Jensenem, a Unia uzupełniła skład, będącym po świetnym sezonie w Rzeszowie, Peterem Kildemandem. Do przetasowań doszło też w Toruniu, do którego powrócił Greg Hancock. Zespół wzmocnił również Martin Vaculik, a odeszli z niego Grigorij Laguta, który wzmocnił beniaminka z Rybnika, oraz Jason Doyle, który trafił do Falubazu Zielona Góra.

Od początku prym w lidze wiódł zespół z Gorzowa. Sezon rozpoczął od bardzo mocnego uderzenia. W meczu wyjazdowym Stalowcy pokonali bowiem aktualnych mistrzów Polski z Leszna 48:42. W kolejnych meczach gorzowianie wysoko pokonali GKM Grudziądz, zremisowali mecz wyjazdowy we Wrocławiu, rozgromili na własnym torze Toruń 62:28, a wszystko to zwieńczyli zwycięstwem nad lokalnym rywalem z Zielonej Góry i to na ich stadionie. Dalej była domowa wygrana z Lesznem i gdy już wydawało się, że najcięższe stalowcy mają za sobą, spadła na nich druzgocąca porażka w Grudziądzu. Niepokonany do tej pory zespół z Gorzowa zdobył zaledwie 36 punktów, z trudem broniąc 22-punktowej zaliczki z pierwszego spotkania. Stal szybko wróciła na dobre tory, ale kolejny test miał ją czekać w kolejkach 12 i 13. Oba te testy gorzowianie oblali. W Toruniu przegrali 50:40, a później na własnym torze ulegli Falubazowi Zielona Góra, który zrewanżował się tym samym za wcześniejszą porażkę. Dwumecz pomiędzy tymi drużynami zakończył się remisem 90:90, a sytuacja w tabeli wyglądała jeszcze ciekawiej. Stal i Falubaz miały bowiem dokładnie tyle samo punktów, tyle samo zwycięstw, remisów i porażek, co – dodając nierozstrzygnięty dwumecz – sprawiło, że o pierwszym miejscu po rundzie zasadniczej decydować miały małe punkty. Oczywiście, jeżeli oba zespoły wygrałyby swój ostatni mecz. Krzysztof Kasprzak z Matejem Zagarem przypieczętowali w 15. wyścigu zwycięstwo Stali w Rybniku, a w rozgrywanym cztery dni później meczu w Zielonej Górze Falubaz rozbił spadającą z ligi Unię Tarnów 59:31. To jednak nie wystarczyło, by przegonić Stal, która była lepsza o 10 małych punktów i to ona zapewniła sobie pierwsze miejsce po rundzie zasadniczej.

Miało to ogromne znaczenie, ponieważ losy gorzowskiej drużyny skrzyżowały się dzięki temu z pozbawioną atutu własnego toru Spartą Wrocław, która swoje mecze rozgrywała w Poznaniu. Tymczasem Falubaz musiał zmierzyć się ze zdecydowanie mocniejszą ekipą z Torunia. Wszyscy ostrzyli sobie zęby na derby Ziemi Lubuskiej w finale ligi. Stal bez problemu poradziła sobie, pokonując wrocławian już w pierwszym meczu w stosunku 49:29, a w rewanżu dokładając kolejne 23 punkty (56:33), ale życie miało na ten finał inny plan. Do finału awansował bowiem Toruń i to z nimi Stal musiała zawalczyć o złoto.

Pierwszy mecz odbył się na toruńskiej Motoarenie i, mimo początkowego prowadzenia 7:5, bardzo źle ułożył się dla zwycięzców rundy zasadniczej. Po trzech kolejnych triumfach 5:1 na tablicy wyników widniał wynik 20:10. Pocieszeniem dla gorzowian mógł być fakt, że do tej pory tylko raz na torze zaprezentował się Bartosz Zmarzlik, a to on miał być głównym motorem napędowym drużyny. Wygrał on bieg 7, ale gdy w 8. wyścigu, wraz z Nielsem Kristianem Iversenem, uległ podwójnie parze Hancock – Przedpełski, nad Stalą zawisły ciemne chmury. Czternastopunktowy deficyt na tym etapie meczu nie zwiastował niczego dobrego. Drobna poprawa nastąpiła w wyścigu 10, gdy Zmarzlik z Kasprzakiem podwójnie pokonali Chrisa Holdera i Adriana Miedzińskiego, ale przewaga gospodarzy nadal była wyraźna. 10 punktów różnicy utrzymywało się aż do biegów nominowanych. Pierwszy z nich przyniósł jednak przełom, a para Zmarzlik – Pawlicki, pokonując Vaculika i Miedzińskiego, zniwelowała straty do zaledwie 6 punktów. Finalnie, po zwycięstwie gospodarzy 4:2 w ostatnim wyścigu, mecz zakończył się wynikiem 49:41, a to zapowiadało nam pasjonujący rewanż.

Tydzień później dokładnie tak się stało. Stal długo nie mogła odskoczyć rywalom. Udało się to dopiero po wygranym 5:1 w biegu 7, gdy odskoczyli gościom na 6 punktów. To jednak cały czas było za mało, aby wyjść na prowadzenie w dwumeczu. Pierwsze dwa wyścigi trzeciej serii, 8. i 9., przyniosły wyniki 4:2 i 5:1, ale w 10. wyścigu Przedpełski z Vaculikiem pokonali podwójnie Zagara i Pawlickiego. Stal w tej serii odrobiła dwa punkty, a wynik dwumeczu przed pięcioma ostatnimi gonitwami był remisowy – 75:75. Bardzo podobny przebieg miała czwarta seria startów: 5:1, 4:2, 1:5 i kolejne dwa punkty na korzyść Stali. Przed wyścigami nominowanymi wynik wynosił 85:83. Gorzowianie potrzebowali 5 punktów, żeby zapewnić sobie mistrzostwo, a gdy w 14. wyścigu zwyciężył Bartosz Zmarzlik, a trzeci przyjechał Niels Kristian Iversen, jasne stało się, że tylko kataklizm może odebrać im złoto. Takowy nie miał miejsca. 51:39. 21-letni Bartosz Zmarzlik bohaterem kibiców na stadionie imienia Edwarda Jancarza. Stal po dwóch latach odzyskuje tytuł!

Fot: Vojta Zavrel, Vojta Foto
Autor: Piotr Wojciechowski