Wielkie emocje oglądaliśmy w 16 kolejce Ekstraligi.
We Wrocławiu miejscowy Atlas wygrał spotkanie z Apatorem Toruń 47:43 dzięki zwycięstwu 5:1 w piętnastym wyścigu. Torunianie mogą żałować, że we Wrocławiu na ostatnim łuku pierwszego biegu defekt zanotował Andreas Jonsson jadący w tym momencie na 5:1 z Wiesławem Jagusiem i ostatecznie dojechał do mety na zdefektowanym motocyklu na ostatnim miejscu.
W Bydgoszczy w pierwszym biegu meczu z Pergo Tomasz Gollob wygrał przed rywalami, a na początku wyścigu uślizg zaliczył Tajchert i szybko z motocyklem zszedł z toru. W drugim biegu wszystko zapowiadało, że goście obejmą prowadzenie, podczas jego trwania na początku czwartego okrążenia defekt motocykla przytrafił się prowadzącemu Jasonowi Crumpowi i z wyniku 2:4 zrobiło się 4:2, a Polonia objęła prowadzenie. Trzeci bieg to ponownie 4:2 dla gospodarzy i po pierwszej serii było 11:7. Druga seria zaczęła się od ponownego 4:2 dla gospodarzy. W odróżnieniu od poprzednich spotkań rozgrywających się na Sportowej 2 w Bydgoszczy zawodnicy jeździli w dość dużych odległościach od siebie. Piąty bieg to wreszcie jakieś emocje na dystansie. Kapitalnie wyszedł Protasiewicz, a o trzecie miejsce walczył Robacki z Crumpem. Zawodnik gospodarzy poradził sobie z Australijczykiem, a na pierwszym łuku drugiego okrążenia śmiałym atakiem przy krawężniku wyprzedził Palucha i Polonia osiągnęła dziesięciopunktową przewagę. Od szóstego biegu to goście zaczęli radzić sobie lepiej na bydgoskim torze. W szóstym biegu po raz kolejny uślizg zaliczył Tajchert, a Tomasz Gollob nie potrafił zagrozić będącemu na prowadzeniu Okoniewskiemu i Pergo wygrało bieg 4:2. W siódmym biegu ponownie na torze pojawił się Okoniewski jako rezerwa zwykła za Hansa Andersena. Kapitalnie wyszedł Okoniewski ze Świstem, ale Protasiewicz na początku trzeciego okrążenia uciekł pod bandą Świstowi i kolejny raz goście wygrali 4:2. Strata Pergo zmalała do sześciu punktów. W ósmym biegu mieliśmy remis. Dziewiąty wyścig to zdecydowane zwycięstwo gości. Okoniewski ze Staszewskim od startu niezagrożenie jechali przed dwójką obcokrajowców gospodarzy Wiltshire-Gustafsson. W biegu dziesiątym Protasiewicz bliźniaczo podobnym atakiem, jak w biegu siódmym, wyprzedził tym razem Palucha, a Piotr Świst na początku drugiego okrążenia wyszedł na trzecie miejsce kosztem Stanisławskiego i Polonia nadal prowadziła w tym spotkaniu dwoma punktami. Po jedenastym biegu było już 33:33. Goście wyszli na podwójne prowadzenie, ale jazdą pod samą bandą na pierwszym łuku drugiego okrążenia Robacki wyprzedził Okoniewskiego co przy zwycięstwie Crumpa sprawiło, że bydgoszczanie roztrwonili całą dziesięciopunktową przewagę, która mieli po piątym biegu. W dwunastym biegu nie było większych emocji i gospodarze wygrali 4:2. W biegu trzynastym bardzo ambitnie jeżdżący Łukasz Stanisławski do końca walczył o trzecie miejsce ze Staszewskim, ale ostatecznie przegrał z nim o długość motocykla. Kolejny świetny wyścig zaliczył Okoniewski, który przyjechał przed Gustafssonem. Bieg czternasty to kolejny remis, więc przed ostatnim biegiem na tablicy wyników widniał remis po 42. W piętnastym biegu Gollob po kapitalnym starcie powstrzymał ataki szalejącego na całej szerokości toru Crumpa, a Protasiewicz od początku drugiego okrążenia miał znaczną przewagę nad Świstem i gospodarze wygrali spotkanie 46:44 z Pergo Gorzów.
Przed 19 kolejką wszystkie rozegrane mecze zgodnie wygrywali gospodarze. Nie odbyły się w tym czasie dwa mecze Pergo z Atlasem oraz Polonii z Atlasem. Przed 19 kolejką Apator miał 26 punktów po 18 spotkaniach, Atlas 23 punkty po 16 spotkaniach, Pergo 17 punktów po 17 spotkaniach, a Polonia 16 punktów także po 17 spotkaniach.
W 19 kolejce ponownie do Bydgoszczy przyjechał zespół Apatora. Jak w poprzednim meczu u gości nie jechał Robert Kościecha, za to w zespole Polonii pojawił się Mark Loram, który po zdobyciu indywidualnego mistrzostwa świata w 2000 r. długo nie mógł znaleźć pracodawcy w Polsce ze względu na wygórowane żądania finansowe, ale ostatecznie w połowie sezonu zaczął pojawiać się w zespole Polonii. Anglik w tym meczu zajął miejsce Todda Wiltshire.
Mecz fantastycznie zaczął się dla gości. W pierwszym biegu „świece” na starcie zrobił Tajchert, a Wiesław Jaguś obronił pierwszą pozycję przed Tomaszem Gollobem. W drugim biegu Mirosław Kowalik na wejściu w pierwszy łuk wywiózł Lorama, który zablokował Lyonsa, co wykorzystał Tomasz Bajerski przy krawężniku i torunianie wygrali ten bieg podwójnie. W biegu trzecim dzięki parze Rickardsson-Chrzanowski ponownie mieliśmy 5-1 dla gości i Apator prowadził 14:4. W czwartym biegu gospodarze skorzystali z rezerwy taktycznej i Lyonsa zastąpił Gollob. Fantastycznie wystartował Jaguś, który wyglądał dużo lepiej niż w starciu które odbyło się w Bydgoszczy w rundzie zasadniczej. Na drugim łuku Gollob wyprzedził Jagusia i gospodarze wygrali 4:2. Bieg piąty zakończył się remisem, a w szóstym wyścigu, ponownie razem tak jak w czwartym biegu, pojawili się pod taśmą ze strony gospodarzy Gollob z Loramem, który tym razem startował jako rezerwa taktyczna za Tajcherta. Najlepiej wystartował Rickardsson. Wszystko zmierzało do tego, że będzie w tym biegu 3:3, ale na początku trzeciego okrążenia defekt zanotował Loram i goście wygrali ten bieg 4:2 i po dwóch seriach wynik wynosił 23:13 dla gości. Trzecia seria zakończyła się remisami i nadal różnica wynosiła 10 punktów na korzyść Apatora. Warto odnotować, że w biegu ósmym jako rezerwa taktyczna za Tajcherta pojechał Protasiewicz, który na drugim łuku pierwszego okrążenia podjechał pod Mirosława Kowalika i obaj zawodnicy szczepili się motocyklami. Winnym tej niecodziennej sytuacji sędzia uznał Protasiewicza, a w powtórce Gollob pewnie wygrał bieg.
Bieg dziesiąty to podwójne zwycięstwo gospodarzy i strata zmniejszyła się do sześciu punktów. W biegu jedenastym najlepiej wyszedł Chrzanowski, którego z ogromną łatwością wyprzedził Loram, a na trzecim okrążeniu defekt, tak jak kilka biegów wcześniej Loram, zanotował Kowalik i gospodarze wygrali 4:2. Przed dwunastym biegiem Apator prowadził już tylko 35:31. Torunianie liczyli, że niepokonany Rickardsson ponownie wygra swój bieg, a na ten moment wydawało się, że jedynie on jest w stanie realnie powalczyć z liderami Polonii. Oprócz Rickardssona w tym biegu wystartowali Jonsson, Lyons i Gollob. Najlepiej ze startu wyszedł Jonsson, a za nim był dwójka polonistów. Gollob jeszcze na pierwszym okrążeniu wyprzedził Jonssona, a za młodym Szwedem blisko byli Lyons z Rickardssonem. Na drugim łuku trzeciego okrążenia Jonsson zupełnie niezrozumiale odsunął się od krawężnika co wykorzystał Lyons i Polonia wygrała bieg 5:1, a w całym meczu był remis po 36. W trzynastym biegu goście złapali drugi oddech i wygrali pewnie 5:1 i ich przewaga wynosiła cztery punkty. W czternastym biegu najlepiej wyszedł Lyons, a za nim w parę na torze ustawił się duet Jaguś – Kowalik. Na drugim łuku pierwszego okrążenia jak cień za Jagusiem pojechał Loram, dzięki czemu wyprzedził Kowalika, a następnie wyprzedził „małego wojownika” z Torunia od razu na pierwszym łuku drugiego okrążenia, także po krawężniku, czym wprawił w ekstazę miejscowych kibiców. Przed 15 biegiem goście, mimo wszystko niespodziewanie, stracili prowadzenie i na tablicy wyników był remis 42:42. W piętnastym biegu tuż po starcie Protasiewicz z drugiego pola, po walce na łokcie, zamknął Rickardssona, a po szerokiej uciekł Gollob i Polonia wygrała ostatecznie spotkanie 47:43. Rezultat ten, przy zwycięstwie Atlasu z Pergo we Wrocławiu, oznaczał, że Polonia aktualnie była na trzecim miejscu w tabeli, a Apator przed ostatnią kolejką musiał liczyć, że Atlas zgubi punkty w którymś z zaległych dwóch spotkań.
Na drugi dzień Atlas pojechał do Gorzowa na mecz z Pergo i pokonał gorzowian 49:41. Kluczowa okazała się trzecia seria, którą goście z Wrocławia wygrali ośmioma punktami i po tym spotkaniu wrocławianie objęli upragnione prowadzenie w tabeli. Atlas zdecydowanie miał patent na rywali z Gorzowa, bo dwukrotnie wygrali na ich torze. Drużyna Apatora nie potrafiła z Gorzowa przywieźć jakiegokolwiek dużego punktu z obu spotkań w Gorzowie.
Przed zaległym spotkaniem Polonii z Atlasem w Bydgoszczy sytuacja w tabeli wyglądała następująco: Liderem był Atlas z 27 punktami po 18 kolejkach, na drugim miejscu był Apator z 26 punktami po 19 kolejkach, trzecie miejsce należało do Polonii, która miała 18 punktów po 18 kolejkach, a na czwartym było Pergo z 17 punktami po 19 kolejkach.
Stawka tego meczu była wysoka dla obu drużyn. Ewentualne zwycięstwo Atlasu zapewniało im Drużynowe Mistrzostwa Polski. W przypadku zwycięstwa Polonii to gospodarze osiągną swój cel i będą świętować zdobycie brązowych medali na swoim stadionie, a wyjazd w ostatniej kolejce do Gorzowa nie będzie miał wpływu na miejsce w tabeli.
Apator bardzo liczył na rywali zza miedzy i kilku zawodników Apatora ze swoimi zawodnikami pojawiło się w parku maszyn, tak jak trener Apatora Jan Ząbik. Ze sprzętu Mirosława Kowalika zdecydował się skorzystać junior Michał Robacki.
W pierwszym biegu zaległego meczu Polonii z Atlasem za upadek w pierwszym łuku został wykluczony Jacek Krzyżaniak. W powtórce pierwszego biegu Sebastian Ułamek wygrał z parą Gollob-Tajchert.
W drugim biegu na prowadzenie wyszła para gości. Jednak na trzecim okrążeniu przy krawężniku pierwszego łuku Loram wyprzedził Sawinę, a bieg zakończył się zwycięstwem 4:2 dla gości, dzięki wygranej R.I.P Roberta Dadosa. Trzeci bieg to remis i po pierwszej serii mieliśmy 10:8 dla Atlasu. Czwarty bieg to dobry start Lorama, do którego, po wyprzedzeniu na przeciwległej prostej obu rywali, dołączył Lyons i Polonia objęła prowadzenie w meczu 13:11. Bieg piąty to remis po pewnym zwycięstwie Protasiewicza, w szóstym sztukę Protasiewicza powtórzył Hancock i nadal było dwupunktowe prowadzenie Polonii. W biegu siódmym lepiej spod taśmy wyszli goście, ale dojazd należał już do gospodarzy. Na drugim łuku Robacki po krótkiej walce definitywnie uporał się z Ułamkiem i para Protasiewicz-Robacki powiększyła przewagę gospodarzy do sześciu punktów. W biegu ósmym najciekawsza była rywalizacja o trzecie miejsce między Dadosem i Tajchertem, ale ten pierwszy dość szybko poradził sobie z zawodnikiem gospodarzy i mieliśmy kolejny remis w tym meczu i wynik 27:21 dla Polonii. Bieg dziewiąty to kolejne podwójne zwycięstwo pary Loram-Lyons i już dziesięciopunktowe prowadzenie gospodarzy. W biegu dziesiątym jako rezerwa taktyczna za Roberta Dadosa pojawił się Greg Hancock. Amerykanin spisał się tak jak goście oczekiwali i wygrał bieg, co jednak było połowicznym sukcesem, gdyż Ułamek przyjechał jako ostatni i nadal było status quo w rezultacie spotkania. W biegu jedenastym, za bardzo słabego tego dnia Krzysztofa Słabonia, pojawił się Andrzej Zieja i zdobył punkt pokonując Stanisławskiego. W walce o pierwsze miejsce Sawina okazał się lepszy od Lorama i goście zmniejszyli stratę do ośmiu punktów. W biegu dwunastym ponownie na torze pojawił się Robert Sawina, jako rezerwa taktyczna, za Jacka Krzyżaniaka. Najlepiej pierwszy łuk rozegrał Greg Hancock, który najszybciej pognał do mety. Na pierwszym okrążeniu śmiałym atakiem Robert Sawina wyprzedził Lyonsa i rezultat przed biegami nominowanymi wynosił 39:33 dla Polonii. W trzynastym biegu niespodziewanie na trzecim miejscu jechał Stanisławski przed Krzyżaniakiem, ale na końcu trzeciego okrążenia poradził sobie doświadczony senior gości z juniorem Polonii i bieg zakończył się remisem 3:3. W czternastym biegu ponownie na torze pojawiła się najmocniejsza para gospodarzy podczas tego meczu, czyli Loram-Lyons. Polonii brakowało tylko czterech punktów do zwycięstwa w meczu. Najlepiej wystartował Ułamek, ale z dwóch stron, przez Lorama przy krawężniku, a Lyonsa po szerokiej, został wyprzedzony i stranieri gospodarzy pewnie dojechali na dwóch pierwszych miejscach w czternastym biegu. Polonia po tym biegu była już pewna zwycięstwa i zdobycia brązowego medalu drużynowych mistrzostw Polski. Za to Atlas musiał pojechać do Torunia kilka dni później i postarać się co najmniej zremisować, żeby zostać drużynowym mistrzem Polski. W piętnastym biegu podczas walki o pierwsze miejsce z Robertem Sawiną defekt zanotował Piotr Protasiewicz i na otarcie łez goście wygrali ostatni bieg 5:1 i cały mecz zakończył się rezultatem 48:42.
Mecz w ostatniej 20 kolejce pomiędzy Apatorem a Atlasem w Toruniu, o Drużynowe Mistrzostwo Polski, był bardzo zacięty. Prowadzenie zmieniało się kilkukrotnie w czasie spotkania. Najwierniej nastrój i emocje tego meczu oddadzą słowa jednego z najlepszych komentatorów żużlowych R.I.P Roberta Rymarowicza przed piętnastym biegiem, podczas transmisji telewizyjnej w Wizji Sport relacjonującej to spotkanie na żywo. „…Ostatni wyścig tego sezonu dla obu zespołów w drużynowych mistrzostwach Polski i ten ostatni bieg decyduje o tym kto dostanie złote medale. No nie pamiętam takiej sytuacji proszę państwa w polskim sporcie żużlowym, nie powiem, że jest to pierwsza tego typu sytuacja w końcu play-offy mamy od kilku lat, ale naprawdę dziś wszystko rozstrzyga się w ostatnim biegu. Jak mówiłem ponad sześć miesięcy pracy, tyle spotkań rozegranych, tyle biegów przejechanych przez wszystkich zawodników, dramaturgia, a teraz wszystko zależy od niecałych sześćdziesięciu sekund i jednego biegu w wykonaniu czwórki zawodników(…)bieg o drużynowe mistrzostwo polski. Zwycięstwo każdej z pary daje automatycznie medal, złoty medal tej drużynie natomiast remis wrocławianom”
Najlepiej ze startu wyszła para Rickardsson-Jaguś. Z tym drugim walczył Greg Hancock, a daleko z tyłu jechał Sebastian Ułamek.
Na końcu trzeciego okrążenia Robert Rymarowicz stwierdził „…a więc torunianie mistrzami Polski…” i miał rację. Hancock na ostatnim okrążeniu nie wyprzedził ostatecznie Jagusia, a Apator wygrał całe spotkanie 48:42 i świętował swój trzeci tytuł mistrzowski.
Autor: Michał Ziółkowski
Fot: Marek Chełminiak