Drużyny Ekstraliga Wpisy

18 dni do startu Ekstraligi!


To pierwszy rok, w którym ster nad rozgrywkami DMP z rąk PZM przejęła spółka Ekstraliga S.A. Zmieniono nazwę z Ekstraligi na Speedway Ekstraligę, rozgrywki sprofesjonalizowano, wszystkie kluby musiały przekształcić się w spółki i… zmieniono format rozgrywek. Postanowiono powrócić do schematu z 2005 roku z tą różnicą, że dwie pierwsze drużyny nie miały awansu do czwórki ale musiały jechać w ćwierćfinałach. Najlepsze 4 drużyny uzyskiwały awans do czwórki. Słowem, schemat znany z chociażby zeszłorocznych rozgrywek (2024). Utrzymano możliwość korzystania z zagranicznego juniora oraz dodano nowość: możliwość użycia Jokera. Joker był jednym wyścigiem, w którym jego punkty liczyły się podwójnie. Jeśli zawodnik nominowany Jokerem wygrał wyścig miał 6 pkt. Można było użyć Jokera tylko raz w momencie, w którym dana drużyna przegrywała 10 pkt. 

Rzućmy okiem na składy: Do Wrocławia dołączył 20 letni Chris Holder, Tomasz Jędrzejak i Filip Šitera. Pierwsze kroki stawiał też Maciej Janowski. W Lesznie podziękowano Markowi Loramowi, Rafałowi Dobruckiemu i Robertowi Miśkowiakowi. W ich miejsce weszli Jarosław Hampel, 18 letni Jurica Pavlič oraz 20 letni Troy Batchelor. Mocny był Rzeszów, który do Nickiego Pedersena dokooptował Scotta Nichollsa, Dayey’ego Watta czy Rafała Dobruckiego. Z Częstochowy odszedł Sullivan, którego próbowano zastępować Lindbackiem i Drymlem a w Toruniu po powrocie Sullivana i dołączeniu Zagara i Kościechy można było liczyć na walkę o medale.

Bohaterami dzisiejszego tekstu bedą jednak Leszczynianie. Unia rozpoczęła sezon od kolejki 2 bowiem pierwszy mecz z Apatorem został przełożony. Po 2 wygranych w domu przyszedł czas na porażkę w Bydgoszczy. Następnie wygrali u siebie z Zieloną Górą, przegrali w Rzeszowie, i wygrali u siebie z Wrocławiem. Na pierwsze wyjazdowe zwycięstwo czekaliśmy jeszcze tylko tydzień, bo w rewanżu we Wrocławiu lepsza okazała się Unia. Leszczynianie przegrali 3 ostatnie mecze rundy zasadniczej (w tym ten z pierwszej kolejki, który został rozegrany dopiero 9 sierpnia) i zakończyli zmagania w rundzie zasadniczej na drugim miejscu, 5 punktów za Unibaxem Toruń. Oznaczało to, że ich przeciwnikiem w ćwierćfinale będzie Włókniarz Częstochowa. 

Pierwsza runda Play Off okazała się być dla Unii łatwa do przejścia. Dwukrotnie pokonali częstochowian. Najpierw 45:48 na wyjeździe później 48:42 u siebie. Awans do półfinału oznaczał potyczkę ze Stalą Rzeszów. Ponownie jak w poprzedniej rundzie, Leszczynianie wygrali oba mecze 48:42 w Rzeszowie i 51:39 u siebie. Przyszedł czas na wielki finał, w którym czekała drużyna Unibaxu Toruń.  Pierwszy mecz finałowy odbywał się w Lesznie. Gospodarze podobnie jak w poprzednich spotkaniach byli bardzo niegościnni. Wygrali mecz pewnie 49:41 i z ośmiopunktową zaliczką udawali się na rewanż do Torunia.
Tam, gospodarze nie mogli skorzystać z kontuzjowanego Roberta Kościechy a Ales Dryml musiał stawić się w Czechach na Zlatej Prilbie. Zobaczyliśmy więc w składzie Australijczyka Steve’a Johntsona. Czy było to osłabienie? NIe nam to oceniać. Pewne jest, że 0 pkt tego zawodnika nie pomogło drużynie toruńskiej. Leszczynianie nie mogli skorzystać z usług Jarosława Hampela, za którego stosowano zastępstwo zawodnika. 8 punktów do obrony to była niezła zaliczka. Ta została jeszcze bardziej powiększona, bo po wyścigu piątym było ich już 14! Po 12 wyścigach tego spotkania przewaga Unii w dwumeczu stopniała do punktów 6, ale została natychmiastowo odrobiona w kolejnym. Remis w wyścigu 14 zamknął sprawę tytułu. Kasprzak i Batchelor puścili przodem Adriana Miedzińskiego i przypilnowali Mateja Zagara na ostatniej pozycji. Unia Leszno została trochę niespodziewanie Drużynowym Mistrzem Polski! 

Fot: Ireneusz Romanek, Retro Speedway
Autor: Rafał Świderski