Drużyny Ekstraliga Wpisy

20 dni do startu Ekstraligi!


Przed sezonem postanowiono zmienić sposób rozgrywania końcowej fazy rozgrywek z grup na na playoff w parach. Wtedy to, podobnie jak w poprzednim sezonie (2024) do tej fazy awansowało 6 zespołów, jednak lider i wicelider mieli zagwarantowany udział w top4. Uściślając: drużyny z miejsc 3-6 jechały coś na kształt ćwierćfinału dającego przepustkę do fazę medalowej.

Jeśli chodzi o składy, to Atlas zamienił Hancocka na Andersena i Drabika na Lindbacka, z Torunia odszedł Protasiewicz, którego próbowano zastępować Puszakowskim i Smithem. Wymiana Protasiewicz – Smith odbyła się na linii Toruńsko-Bydgoskiej. Dołączenie Protasiewicza było najistotniejszym ruchem Polonii. Do Częstochowy wrócił z kolei Sławomir Drabik. Unia Leszno na papierze nie wyglądała zbyt okazale, jednak mogła zostać czarnym koniem rozgrywek. Tak sformatowane zespoły spowodowały wypłaszczenie się sił, rozłożenie ich pomiędzy większość drużyn i mogło naprawdę mocno urozmaicić rozgrywki.


W dzisiejszej opowieści skupimy się ponownie na drużynie Unii Tarnów. Sezon rozpoczęli od bardzo wysokich wygranych we Wrocławiu i Zielonej Górze by potem ulec w Toruniu i Lesznie. Tarnowianie wygrali wszystkie swoje mecze domowe. Na wyjazdach już tak kolorowo nie było. Wygrali w Gdańsku i Zielonej Górze, czyli z drużynami z dołu tabeli. Runda zasadnicza zakończona została bilansem 9-0-5 i dopiero 3 miejscem w klasyfikacji. To oznaczało, że Unia musiała mierzyć się w fazie „ćwierćfinałowej” z Atlasem Wrocław.

Unia rozbiła w pierwszym meczu Wrocławian 64-25 i w zasadzie jasne było, że jest już po zabawie. Formalności dopięła w remisując w rewanżu. (Bez Rickardssona). 


Problemy Szweda spowodowały skorzystanie z usług Anglika – Scotta Nichollsa, który pojechał też w następnym spotkaniu, już półfinałowym z Apatorem. Unia ponownie rozbiła przeciwników 62:28 i w rewanżu (już z Tony’m) zdobyła 42 pkt dające awans do finału.

Tam na Jaskółki czekała drużyna Polonii Bydgoszcz. Tarnowianie mając patent na własny tor zrobili to, co należało zrobić w finale. 11.09 Pokonali Bydgoszczan 56:34 jechali bardzo spokojni na mecz rewanżowy. Ten odbył się dopiero 25 września, ale był potwierdzeniem maksymy: „co się odwlecze to nie uciecze”. Unia od początku miała wszystko pod kontrolą i na koniec spotkania okazała się lepsza od gospodarzy wygrywając 46:44 i przypieczętowując obronę tytułu Drużynowego Mistrza Polski.

Zdjęcia: Ireneusz Romanek, Retro Speedway
Autor: Rafał Świderski