Klub Sportowy Apator Toruń ma datę swojego powstania uznaną na rok 1962. Czternaście lat później, z uwagi na powiększenie najwyższej klasy rozgrywkowej, zadebiutował w bezpośredniej rywalizacji o drużynowe mistrzostwo Polski. Na pierwszy medal torunianie musieli czekać siedem lat do 1983 roku, kiedy udało im się zdobyć brązowy medal. Od momentu zadebiutowania w Ekstralidze, zespół Apatora przejechał równo pięćdziesiąt sezonów w rozgrywkach drużynowych. Do 2016 roku Apator dość systematycznie powiększał swój dorobek medalowy, a najsłabszym okresem w tamtym czasie były lata 1997-2000, gdzie zespół zanotował najdłuższą, po premierowym awansie do najwyższej klasy rozgrywkowej, serię sezonów z rzędu bez zdobycia medalu DMP… aż do 2016 r.

W tamtym sezonie „Anioły” zdobyły dość zaskakujący srebrny medal, pokonując w półfinale faworyzowany Falubaz Zielona Góra, a w finale, po walce jak równy z równym, uległy Stali Gorzów. W Toruniu srebrny medal został uznany jako duży sukces. Rok później w drużynie z województwa kujawsko-pomorskiego, występującej po nazwą Get Well, doszło do kliku zmian. Odszedł w kontrowersyjnych okolicznościach Martin Vaculik, a z uwagi na ukończenie wieku juniorskiego przez Pawła Przedpełskiego, z drużyny toruńskiej musiał odejść Kacper Gomólski. Przed sezonem kontrakt na starty w Toruniu podpisali Michael Jepsen Jensen, Grzegorz Walasek oraz… Jack Holder. Dość niespodziewanie sezon dla „Aniołów” wyglądał fatalnie. Po 10. kolejkach Apator miał tylko 4 pkt., w tym, obniżające morale, trzy domowe porażki 44:46. Na domiar złego kontuzje spotkały w czasie sezonu Pawła Przedpełskiego, Adriana Miedzińskiego, Grega Hancocka. Działacze toruńskiej drużyny uzyskali zgody angielskich klubów na umożliwienie startów dla „Aniołów” Jacka Holdera. Miał pojechać w ostatnich czterech meczach rundy zasadniczej. W tym wyjątkowo pechowym sezonie uśmiechnęło się szczęście dla torunian, gdyż wiedzieli, że jeśli pokonają w ostatniej kolejce GKM to pomimo zajęcia ostatniego miejsca w tabeli, de facto pojadą w barażu, gdyż z uwagi na doping Grigorija Łaguty występującego w ROW-ie Rybnik, jego punkty w meczu z Włókniarzem Częstochowa zostaną anulowane i tym samym ROW straci dwa punkty w tabeli i spadnie na ostatnią pozycję, co się ostatecznie stało.
Get Well w barażu wygrał oba spotkania z Wybrzeżem Gdańsk i utrzymał się w Ekstralidze, a kibice w Toruniu mogli nadal krzyczeć „Apator nigdy nie spadnie”, gdyż byli jedynym zespołem, który po awansie do Ekstraligi nigdy z niej nie spadł. W 2018 r. z drużyny, po 16. sezonach z aniołem na piersi, odszedł Adrian Miedziński, którego miejsce zajął Rune Holta. W miejsce Grega Hancocka i Michaela Jepsena Jensena ponownie do Torunia wrócili Jason Doyle oraz Niels Kristian Iversen. Jack Holder miał zając miejsce rezerwowego w drużynie z uwagi na swój wiek pozwalający mu jechać pod nr 8/16. Młodszy z braci wchodząc z ławki zaliczał dobre mecze. Jednym z najbardziej pamiętnych momentów był wywiad Pawła Przedpełskiego, w którym krytykował decyzje menedżera Jacka Frątczaka, który po drugim nieudanym biegu Przedpełskiego zastąpił go w dwóch następnych Jackiem Holderem. Australijczyk wygrał dwa następne wyścigi zastępując Przedpełskiego, co broniło decyzję Frątczaka, ale jednak powodowało napięcia w drużynie. Podczas jedenastej kolejki w Grudziądzu, w swoim pierwszym biegu kontuzję zanotował Holta, przez co do końca sezonu Holder jak i Przedpełski nie musieli się martwić o liczbę biegów w meczu. Get Well zakończył sezon na piątym miejscu, po tym jak Leon Madsen, w dramatycznych okolicznościach na ostatnich metrach, uratował dla Włókniarza remis z GKM-em, który wypchnął torunian z fazy play-off.

W 2019 r. Paweł Przedpełski postanowił odejść z Torunia, zwalniając poniekąd miejsce dla Jacka Holdera. Był to sezon bez precedensu dla „Aniołów”, gdyż po raz pierwszy w historii mieli jechać bez wychowanka na pozycji seniorskiej w drużynie. Sezon zakończył się historycznym spadkiem dla zespołu z „Grodu Kopernika”. Po bardzo słabym początku, udało się torunianom zdobyć 3 pkt. w dwumeczu ze Stalą Gorzów i po cichu w Toruniu liczono, że na własnym torze odrobią stratę 6 „oczek” z przegranego meczu w Lublinie. Niestety dla fanów toruńskiej drużyny Motor od początku dominował i wygrał 53:37. Tydzień później „gwóźdź do trumny” wbił zespół GKM-u, który wygrał 46:44 na Motoarenie i było praktycznie pewne, że pierwszy spadek w historii klubu stanie się faktem. Get Well finalnie z 5 punktami spadł z ligi.
Na sezon 2020 bracia Holderowie zostali w klubie. Oprócz nich, władze Apatora, dokonali transferów ówczesnego najlepszego zagranicznego seniora 1. ligi – Wiktora Kułakowa oraz także najlepszego polskiego seniora 1. ligi, na tamten moment – Tobiasza Musielaka. Skład seniorski uzupełnił wracający do Apatora wychowanek Adrian Miedziński. Z uwagi na wybuch pandemii, sezon zaczął się w połowie lipca i zakończył w połowie października. Apator od początku wygrywał mecz za meczem, a gdy w okolicach połowy rozgrywek ogłoszono, że nie będzie fazy play-off, to nawet kilka wyjazdowych porażek nie przeszkodziło w uzyskaniu awansu do Ekstraligi.
W 2021 r. dokonano bardzo ważnej zmiany. Wprowadzono przepis U24 i każdy klub musiał pod numer seniorski wstawić zawodnika do lat 24. Pokłosiem tego przepisu było przyjście do Apatora Roberta Lamberta, a odejście z niego Wiktora Kułakowa. W Toruniu nastąpił kolejny powrót wychowanka tj. Pawła Przedpełskiego. Przed sezonem 2021 na sparingach miało dojść do rywalizacji o miejsce w składzie pomiędzy Miedzińskim a Musielakiem. Z uwagi na lepszą dyspozycję na Motoarenie, miejsce otrzymał Miedziński, a wychowanek Unii Leszno został wytransferowany do Wilków Krosno. Apator zgodnie z przewidywaniami ekspertów miał rywalizować o szóste, „bezpieczne” miejsce z Falubazem i GKM-em. Dwa domowe, dość wysokie zwycięstwa z ww. drużynami, jeszcze w kwietniu, pozwoliło z optymizmem patrzeć w sezon. Następne miesiące były średnio udane. Pomimo ambitnej rywalizacji zespołu Apatora, zwłaszcza na wyjazdach, zwycięstw nie przybywało. Apator potrafił jedynie zdobyć bonus w Zielonej Górze i remis w Grudziądzu. Przed ostatnią kolejką Apator był praktycznie pewny szóstego miejsca, co osiągnęli finalnie po zwycięstwie nad wyjątkowo osłabioną Stalą Gorzów w ostatniej kolejce. Po zakończeniu rundy zasadniczej okazało się, że nawet ewentualna porażka ze Stalą nie zabrałaby szóstego miejsca Apatorowi i zespół z Torunia by utrzymał się bezpośrednio w lidze, wygrywając swój ostatni mecz w… kwietniu.

W 2022 Apator zamierzał przerwać ten długi okres bez medalu, walcząc od razu o złoto. W tym celu zakupiono Patryka Dudka i Emila Sajfutdinowa. W Toruniu chciano wykorzystać ostatni sezon Roberta Lamberta na pozycji U24. Z Torunia przed sezonem odeszli Adrian Miedziński i po 14. latach Chris Holder, który finalnie nie wyrównał rekordu Leigh Adamsa, reprezentującego Unię Leszno przez 15 sezonów z rzędu. Niestety dla Apatora wybuch wojny na Ukrainie sprawił, że pomimo polskiego obywatelstwa, Emil Sajfutdinow nie mógł jeździć w rozgrywkach ligowych. Co więcej wykluczenie Sajfutdinowa, także z GP, sprawiło, że w jego miejsce do cyklu Grand Prix wszedł Jack Holder i cała czwórka seniorów Apatora Toruń 2021 (Dudek, Lambert, Przedpełski, Jack Holder) była zmuszona jeździć sześć razy w meczu ligowym oraz w rundach GP. Apator od początku sezonu w meczach domowych potrafił zdobywać duże punkty, ale z wyjazdów przyjeżdżał na tarczy.
W ostatniej kolejce do Torunia przyjechał zespół Sparty Wrocław. Remis dawał Apatorowi czwarte miejsce w tabeli po rundzie zasadniczej i rywalizację ze Stalą Gorzów, a nie Włókniarzem Częstochowa w pierwszej rundzie fazy play-off. Torunianom zależało na trafieniu na Stal, gdyż w drużynie z Gorzowa kontuzjowany był Martin Vaculik. Przed biegami nominowanymi było 36:42. W czternastym wyścigu Sparta prowadziła 4:2, gdy nagle bezpardonowym atakiem Kowalski podciął Dudka. W powtórce było 5:1 dla Apatora i każdy rezultat był nadal możliwy. W 15. biegu początkowo zapowiadało się na „zwycięskie 3:3” dla Sparty, ale Paweł Przedpełski potrafił wyprzedzić Macieja Janowskiego i Apator zdobył upragniony remis, a na stadionie zapanowała euforia. Dzień przed domowym meczem ze Stalą do Torunian kolejny raz uśmiechnął się los. Anders Thomsen, dzień przed meczem w Toruniu, podczas GP Challenge w Glasgow, odniósł kontuzję, która wyeliminowała go z dalszej rywalizacji do końca sezonu. Pomimo takich braków w zespole gości, przed 15 wyścigami było… 42:42, a w zespole Stali stanął pod taśmą Bartosz Zmarzlik, który w sześciu startach tylko raz przegrał z Przedpełskim. Po starcie o zwycięstwo rywalizowali Dudek ze Zmarzlikiem, gdy wychowanek Stali wyprzedził Dudka, ten odbił pozycję i „Anioły” wygrały 46:44. Na rewanż wracócił Vaculik, przez co Stal wysoko wygrywa z Apatorem, ale jako lucky looser Apator wszedł do półfinału.
W półfinale Apator mierzył się z Motorem Lublin, z którym przegrał domowy mecz w rundzie zasadniczej. Na próbie toru upadł Mikkel Michelsen, który reprezentował barwy Motoru. Pomimo jego absencji w pierwszym biegu Apator nie potrafił zdobyć przewagi. Przed trzynastym wyścigiem było tylko 37:35. Niespodziewanie gospodarze wygrali dwa kolejne biegi 5:1 i przed ostatnią gonitwą mieli teoretycznie lepsze pola. Niestety dla miejscowych kibiców przed startem ruszał się Jack Holder z pierwszego pola i nie potrafił na dystansie wyprzedzić rywali, przez co Apator wygrał tylko 50:40. W rewanżu, kapitalnie spisał się junior – Mateusz Cierniak, który zdobył 14 pkt. w pięciu startach, a Motor wygrał 54:36. W meczu o brąz Apator miał zmierzyć się z Włókniarzem. Spotkanie było dość dziwne, bo liderzy obu drużyn jechali dość słabo. Skład biegu Lambert, Dudek, Madsen, Lindgren zmierzył się w biegu…czternastym. Przed ostatnim wyścigiem Apator prowadził 43:41. Goście po starcie piętnastego biegu wyszli na 5:1, ale nie trwało to długo, gdyż kapitalnym atakiem Jack Holder wyprzedził obu rywali i „Anioły” wygrały ostatni domowy mecz 46:44. Australijczyk zdobył 16. pkt w sześciu startach i zmazał trochę plamę, gdy rok wcześniej, także przy stanie 43:41, prowadził w biegu piętnastej gontiwie podczas rywalizacji z Motorem, by zostać wyprzedzony w tym samym momencie przez ówczesnych stranieri Motoru.
W rewanżu Włókniarz rozbił Apator 59:31 i sezon torunianie zakończył na czwartym miejscu… najlepszym od 2016 r.

Sezon 2022 to był szósty sezon Jacka Holdera w Apatorze i szósty rok z rzędu Apatora bez medalu. Po tym sezonie do składu mógł powrócić Emil Sajfutdinow, a miejsce Jacka Holdera zajął Robert Lambert, który musiał zająć już pełnoprawne miejsce seniorskie z uwagi, iż w sezonie 2023 miał już 25 lat. Przedmiotowy artykuł nie ma celu wskazanie Jacka Holdera jako domniemanego głównego winowajcę czy też kozła ofiarnego czarnej ery Apatora w latach 2017-2022, w której przytrafił się jedyny spadek w historii klubu. Chcąc nie chcąc okres Jacka Holdera w Apatorze jest nierozerwalny z brakiem powiększenia się dorobku medalowego Apatora Toruń przez co jest naturalnym, lecz nieoczywistym symbolem tamtych chudych lat klubu z Torunia. Pod względem indywidualnym pobyt Jacka Holdera w Toruniu nie jest jednoznaczny. W sezonie 2020 był najlepszym zawodnikiem 1. ligi ze średnią 2,625 i był głównym architektem powrotu Apatora do Ekstraligi.
Niewątpliwie w sezonach 2021 – średnia 1,943, oraz jako debiutant w 2017 r. – średnia 1,905, swoją dyspozycją na torze sprawił, że postawione przed zespołem cele zostały spełnione tj. utrzymanie w Ekstralidze.
Nie sposób obojętnie podejść do faktu, że do dnia dzisiejszego Jack Holder jest rekordzistą toru na Motoarenie w Toruniu. Podczas derbów z GKM-em Grudziądz w sezonie 2017 uzyskał czas 56,50s, a oglądając powtórkę biegu, ma się wrażenie, że Australijczyk przed metą przymknął manetkę gazu i nie był to maksymalnie najlepszy czas biegu jaki mógłby zostać przez niego uzyskany. Niestety pozostałe trzy sezony Australijczyka w barwach Apatora były negatywne.
Tak jak jeszcze w sezonie 2018 – średnia 1,708 – nie była zła, a sam sezon w jego wykonaniu był dość średni, to sezony 2019 i 2022 były katastrofą młodszego z braci. W 2019 r. zanotował spadek ze średniej 1.708 do 1,391, co w znacznym stopniu przyczyniło się do spadku Apatora, tak i w 2022 r. spadł ze średniej 1.943 do 1.602, co sprawiło, że był niżej w klasyfikacji biegowej od Pawła Przedpełskiego, a jego dyspozycja podczas dwumeczu z Motorem, a w szczególności w meczu rewanżowym, gdzie zdobył tylko 3 pkt, była jedną z głównych przyczyn braku awansu do finału.
Odejście Jacka Holdera z Apatora okazało się zbawienne dla obu stron. Australijczyk jak i zespół z Torunia w ostatnich trzech sezonach zdobywali medale DMP. Holder odpowiednio złoto, złoto, srebro, a zespół Apatora odpowiednio brąz, brąz, złoto. Przykładem tego, że życie nie znosi próżni jest fakt, że Apator po trzech ww. medalach z rzędu, stoi przed wielką szansą na zdobycie czwartego medalu z rzędu w swoim okrągłym pięćdziesiątym sezonie w Ekstralidze, co by oznaczało, że po raz pierwszy w XXI wieku Apator Toruń może zdobyć cztery medale z rzędu w rozgrywkach o Drużynowe Mistrzostwo Polski.
Autor: Michał Ziółkowski
Grafika: ZD Media
Zdjęcia: Patryk Kowalski

