Ekstraliga Wpis Zawodnicy

Wiktor Przyjemski – ryzykowne decyzje bez happy endu

14 sierpnia 2025 r. – finał Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski  w Bydgoszczy. Wiktor Przyjemski, który już ogłosił, że wraca do macierzystego klubu na sezon 2026, wygrywa z kompletem punktów ten turniej i zdobywa swój pierwszy indywidualny złoty medal, pierwszy medal w ogóle, w krajowej rywalizacji wśród juniorów. Sezon dla Przyjemskiego układa się wspaniale. Jest liderem SGP2. Po rundzie zasadniczej w Ekstralidze ma średnią  biegową 2.200, co przekłada się na to, że jest  siódmym zawodnikiem Ekstraligi w klasyfikacji średnich biegopunktowych.

Podium MIMP 2025, od lewej: Maksymilian Pawełczak, Wiktor Przyjemski, Bartosz Bańbor. Fot: Ostra Migawka

Niestety ten „bajkowy” sezon dla 20-letniego wychowanka Polonii Bydgoszcz, zmienia się o 180 stopni 19 sierpnia 2025 r. W meczu ligi szwedzkiej, na wejściu w pierwszy łuk, Przyjemski uderza w bandę po zahaczeniu tylnego koła rywala. Diagnoza jednoznaczna. Złamanie lewej kostki i ból w dolnej części pleców. Szanse, że Przyjemski wróci jeszcze w tym sezonie na tor tylko minimalne.

Dla zawodnika w tym momencie sezonu, wydawało się, że już tylko trzy wydarzenia miały charakter priorytetowy:

– 12 września 2025 r. – finał SGP2 w Vojens,
– 21 września 2025 r. – ewentualny pierwszy mecz finałowy,
– 28 września 2025 r. – ewentualny drugi mecz finałowy,

Mecze półfinałowe Motoru Lublin z GKM Grudziądz, zaplanowane na przełomie sierpnia i września nie zapowiadały się na wymagające dla klubu z Lublina, więc junior dostał czas żeby przygotowywać się do wyjazdu do Vojens. Motor bez problemów poradził sobie z GKM-em a Przyjemski poleciał do Vojens, bez pojawienia się na torze w meczach półfinałowych w Ekstralidze.

W klasyfikacji SGP2 Przyjemski miał 5 pkt przewagi nad Nazarem Parnickim, a 10 nad Williamem Drejerem. 

Zawody w Vojens, na nieszczęście dla samego zainteresowanego, odbywały się kapryśnych warunkach. Pomimo, że tor był dość twardy jak na Vojens, to jednak padający deszcz o różnej intensywności sprawiał, że zawodnicy musieli jechać bardzo uważnie, m.in. unikając uślizgów.

Wiktor Przyjemski podczas MIMP w Bydgoszczy, Fot: Ostra Migawka

Turniej jak się później okazało miał krótko i długofalowo najgorsze skutki z możliwych dla Przyjemskiego. Same zawody zakończyły się po 20 biegach, a Wiktor zajął w nim jedenaste miejsce. Tak niska pozycja pozwoliła jednak zdobyć mu srebrny medal. Zwycięstwo i złoto w cuglach zdobył Nazar Parnicki, a walka o trzecie miejsce była niezwykle wyrównana. Ostatecznie brązowy medal zdobył Mikkel Andersen, który przed tym turniejem tracił…16 pkt do lidera. Przyjemski zdobył w turnieju w Vojens 6 pkt czyli tyle ile miał przewagi nad Andersenem w końcowej klasyfikacji SGP 2. 

Smutną konstatacją po tym turnieju jest, że Przyjemski, gdyby nie pojechał w Vojens… i tak by zdobył srebrny medal. 

W SGP 2 przy równej liczbie punktów, oprócz rywalizacji o złoto, decydują pierwsze, drugie, trzecie etc. miejsca w poszczególnych rundach.  Wiktor Przyjemski wygrał pierwszą rundę w Malilii, więc zdobyłby srebrny medal, gdyby w Vojens się nie pojawił.

Decyzja o występie w Vojens miała także długofalowy skutek w postaci nabawienia się kontuzji prawej nogi.

Odczuł to zarówno sam Przyjemski jak i sympatycy Motoru dziewięć dni później podczas 1 meczu finałowego w Toruniu. Wiktor w pierwszym starcie przegrał z Antonim Kawczyńskim, to był dopiero jego drugi bieg juniorski w sezonie przegrany z zawodnikiem przeciwnej drużyny. W swoim kolejnym wyścigu po dość dobrym starcie został wyprzedzony przez Roberta Lamberta na pierwszym łuku i finalnie nie dojechał do mety. W kolejnych biegach już się nie pojawił. Ostatecznie Motor przegrał mecz aż 18-punktami, a wiele osób w  środowisku  żużlowym zadawało sobie pytanie – jakby się mecz potoczył, gdyby Przyjemski był w pełni sił? Możliwie, że w dwunastym biegu to Przyjemski jako rezerwa taktyczna, a nie Bańbor,pojawiłby się na torze i nie zostałby wyprzedzony przez Kvecha i Kawczyńskiego, co by pozwoliło mieć mniejszą przewagę drużyny z Torunia przed rewanżem.

Tydzień później w Lublinie Wiktor Przyjemski pojechał całkiem dobry mecz w którym zdobył 6 pkt w trzech startach, przegrywając jedynie w bieg ósmym z Michelsenem i Dudkiem. Jednak dobra postawa Przyjemskiego to było za mało i finalnie on jak i reszta zawodników Motoru mogła cieszyć się jedynie ze zdobycia srebrnego medalu Drużynowych Mistrzostw Polski.

Wiktor Przyjemski, Fot: Patryk Kowalski

Podsumowując nie sposób nie wysnuć wniosku, że każda decyzja o starcie zawodnika obracała się przeciwko niemu. Wystartował w Vojens, co nie tylko nie dało mu żadnego faktycznego zysku to jeszcze spowodowało kontuzję, która nie pozwoliła mu być przygotowanym na pierwszy mecz finałowy z PRES Grupą Developerską Toruń. Można powiedzieć dość ironicznie, że sytuacja Przyjemskiego jest adekwatnym przykładem przysłowia, że chytry dwa razy traci, gdyż widząc jego postawę podczas rewanżowego meczu finałowego w Lublinie, nie sposób nie dojść do wniosku, że gdyby Przyjemski odpuścił wyjazd do Vojens, to w Toruniu byłby bardziej sprawny i przywiózł by dla Motoru więcej punktów, przez co miałby w swojej kolekcji prawdopodobnie kolejny złoty medal DMP, a tak musiał się zadowolić srebrnym medalem. Oczywiście, liczba klocków w układance pod tytułem „dlaczego Motor nie obronił złota” ma dużo więcej elementów i to nie jest tak, że tylko nie do końca sprawny Przyjemski jest powodem takiego rezultatu.

Ponadto Przyjemski zrezygnował z rywalizacji w SON2 w Toruniu, co można uznać za jeden z powodów, przez który Polacy nie dość, że nie zdobyli złotego medalu, to w ogóle nie znaleźli się na podium.

14 sierpnia 2025 r. Przyjemski zdobył pierwsze z przewidywanych czterech złotych medali (SGP2, DMP, SON2) a summa summarum powiększył swój dorobek, o wcześniej wspomniane, tylko dwa srebrne medale z SGP2 i DMP.

Sytuacje opisane tutaj są negatywnym przykładem podejmowanego przez zawodników ryzyka, którym jest powrót na tor z niedoleczonymi kontuzjami. Często podejmowaliśmy ten temat w trakcie sezonu w kontekście samego Wiktora jak i innych żużlowców. Niestety ryzyko rzadko się opłaca. Niezależnie od rezultatów jest okupione bólem i cierpieniem. Celowo w tym artykule w kontekście decyzji o startach nie mówimy o presji środowiska, klubów, kibiców, sponsorów czy kogokolwiek. Na koniec dnia decyzja należy do zawodnika.

Autor: Michał Ziółkowski
Zdjęcia: Kacper Steltmann (Ostra Migawka), Patryk Kowalski
Grafika: ZD Media