Ekstraliga Historia Wpis

Przerwana droga po złoto

Na sezon 2003 r., Apator Toruń po likwidacji kalkulowanej średniej meczowej (KSM) stworzył słynny „dream team” po transferze do drużyny Piotra Protasiewicza z Polonii Bydgoszcz oraz Jasona Crumpa z Polonii Piła. W drugiej kolejności kandydatem do złota był zespół Włókniarza Częstochowa, którego podstawowa piątka seniorów w poprzednim sezonie jeździła w cyklu Grand Prix. Polonia Bydgoszcz, jak się okazało po sezonie, po raz ostatni miała w składzie braci Gollobów, ale jako obrońca tytułu nadal miała z drugiego szeregu walczyć o najwyższy cel. Jednak to żaden z ww. trójki zespołów jest bohaterem niniejszego artykułu, tylko jest nim zespół Atlasu Wrocław. W sezonie 2002 zespół Atlasu zdobył brązowy medal drużynowych mistrzostw Polski i dokonał dużych roszad w składzie.

W pierwszej kolejności podziękował z usług Jackowi Krzyżaniakowi, pomimo, że po Gregu Hancocku miał najwyższą średnią w drużynie – 2,020. Krzyżaniak odszedł do Polonii Bydgoszcz, gdzie miał wspomóc braci Gollobów. Do drużyny z Wrocławia przyszedł na pozycję juniorską Jarosław Hampel. Aż dwóch transferów dokonano za to z pierwszej ligi. Krzysztof Cegielski z powodu kontuzji nie mógł pomóc Startowi Gniezno w awansie do Ekstraligi i po dobrych występach w Grand Prix znalazł zatrudnienie w ekstralidze. Za to z Kolejarza Opole, który spadł w 2002 r. do II ligi,  przyszedł Sławomir Drabik, który po dość dobrym sezonie dostał szansę jazdy we Wrocławiu. Średnie zawodników, którzy mieli w 2003 r. tworzyć skład Atlasu Wrocław w 2002 r. wyglądały następująco:

  • Greg Hancock 2,376
  • Scott Nicholls 2,015
  • Jarosław Hampel 1,932
  • Tomasz Jędrzejak 1,430
  • Krzysztof Cegielski 2,535 – 1 liga
  • Sławomir Drabik 2,102 – 1 liga

Tylko dwóch zawodników Atlasu miało średnie powyżej 2.0, z tych którzy jeździli w Ekstralidze w 2002 r. W Apatorze było to pięciu seniorów (Rickardsson, Crump, Protasiewicz, Bajerski, Wiesław Jaguś), w Polonii czterech (Tomasz Gollob, Loram, Wiltshire, Krzyżaniak), we Włókniarzu  trzech (Sullivan, Holta, Ułamek).

Atlas sezon 2003 rozpoczął od wyjazdu do głównego kandydata do spadku – Polonii Piła. Wrocławianie wygrali 54:36. Kolejny mecz wygrali na własnym torze z ZKŻ Zielona Góra 55:35. Zwycięstwo było tym bardziej okazałe, gdyż juniorzy Atlasu nie zdobyli punktu. Przed zaległym meczem Atlasu w Gdańsku do Wrocławia przyjechał „dream team” z Torunia. Apator z kompletem trzech zwycięstw liczył na kolejną wygraną, jednak od początku to gospodarze dominowali w tym spotkaniu. Po trzech biegach Atlas prowadził 12:6. W czwartym wyścigu Apator musiał „ratować się” rezerwą taktyczną i para Rickardsson-Crump (mistrz i wicemistrz świata 2002) pokonała duet (1-ligowców 2002) Cegielski-Drabik. Po ósmym biegu zdecydowanie najlepsza para gości w tym meczu Jaguś-Crump doprowadziła do remisu. Jednak to było ostatnie drużynowe zwycięstwo gości. Apator nie potrafił poradzić sobie w biegach z Piotrem Protasiewiczem, który w każdym z pięciu biegów  w którym jechał, drużynowo przegrał. Po trzynastym biegu gospodarze mieli dziesięć punktów przewagi, które utrzymali do samego końca i Atlas wygrał 50:40.

Atlas po meczu z Apatorem wybrał się na zaległy mecz do Gdańska. Każdy rezultat niż porażka pozwalał Wrocławianom usadowić się na fotelu lidera. Wrocławianie rozpoczęli mecz fatalnie – od wyniku 2:10. Ośmiopunktowa przewaga Wybrzeża utrzymywała się do dziewiątego biegu. Czwarta seria startów to dominacja Atlasu, który wyszedł na prowadzenie 37:35. W trzynastym biegu Wybrzeże ponownie wyszło na prowadzenie. Przed ostatnim biegiem był remis 42:42. Atlas, żeby zostać liderem tabeli nie mógł tego biegu przegrać…czego dokonał. Para Hancock-Nicholls przegrała z Adamem Fajferem, ale przyjechała przed Tomaszem Chrzanowskim. Po czwartej kolejce zespół z Dolnego Śląska z siedmioma punktami był liderem tabeli. W piątej rundzie we Wrocławiu Atlas podejmował Polonię Bydgoszcz. Mecz został przerwany po dziesiątym biegu i zakończył się wysokim zwycięstwem gospodarzy w stosunku 38:22. W dziesięciu wyścigach jedynie raz ze strony gości indywidualne zwycięstwo potrafił zdobyć Tomasz Gollob. W drużynie Atlasu „pierwsze skrzypce” jeździli zawodnicy drugiego planu na tym etapie sezonu – Tomasz Jędrzejak i Krzysztof Cegielski, którzy zdobyli komplet punktów w tym meczu.

W szóstej kolejce lider z Wrocławia wybrał się do Leszna. Unia poprzednie dwa spotkania wysoko wygrała, ale miały one miejsce z najsłabszymi w lidze zespołami z Piły i Gdańska, więc zwycięstwo Atlasu wydawało się realne. Goście słabo rozpoczęli mecz i przegrywali po pierwszej serii 5:13. W piątym biegu przyjezdni „dokonali” niebywałej sztuki. Wjeżdżali w ostatni łuk na prowadzeniu 4:2, jednak Adams wyprzedził Hancocka, a Krzysztof Kasprzak minął Tomasza Jędrzejaka i Unia powiększyła przewagę do dziesięciu punktów. Przed dziewiątym biegiem „Unia „Byki” prowadziły 30:18. W dziewiątym wyścigu doszło do przełamania i para Nicholls-Hampel wygrała 5:1. W jedenastym biegu zawodnicy Atlasu ponownie jechali na 5:1, ale na prowadzeniu Hampel zanotował defekt, a Hancocka wyprzedził Lukas Dryml. Po dwunastu gonitwach Unia prowadziła 41:31. W trzynastym biegu, po dwóch wyścigach przerwy, pojawił się ponownie pod taśmą Tomasz Jędrzejak, który  dość niespodziewanie wygrał z Jarosławem Hampelem, zmniejszając stratę gości do sześciu punktów. W czternastym biegu na ostatniej pozycji przyjechał Nicholls i leszczynianie wygrali ostatecznie mecz 46:44. Oprócz pewnego cały mecz Hancocka, reszta zespołu jechała dwie różne części spotkań m.in. trzy ostatnie biegi Nichollsa to zero punktów, podczas gdy Cegielski w ostatnich trzech startach był niepokonany. Było to dużym kontrastem do pierwszych trzech serii tego meczu podczas których Nicholls zdobył 6 pkt, a Cegielski zaledwie jedno „oczko”. W siódmej kolejce Atlas miał podejmować lidera tabeli – Włókniarza Częstochowa, ale warunki atmosferyczne nie pozwoliły na rozegranie meczu. Z tego powodu wrocławianie następny mecz pojechali…z Włókniarzem, ale w Częstochowie.

W drużynie gospodarzy kontuzjowanego Andreasa Jonssona zastąpił David Ruud. Pierwsza seria rozpoczęła się dobrze dla biało-zielonych (12:6). David Ruud zdobył 3 pkt. w pierwszej serii, o dwa więcej niż łącznie stranieri Atlasu – Hancock i Nicholls. W piątym biegu już swój trzeci start zaliczył Cegielski, który jako rezerwa taktyczna pokonał Sullivana i Atlas zmniejszył straty do czterech punktów. Do ósmego wyścigu jedynie Cegielski potrafił indywidualnie wygrywać wśród gości. W dziewiątym biegu tę niemoc przełamał Hampel, mimo tego Włókniarz prowadził po dziesiątym wyścigu sześcioma punktami i nic nie zapowiadało, żeby gospodarze mieli stracić kontrolę w tym meczu. W jedenastej gonitwie, na szczęście dla gości, Hancock razem z Hampelem odnieśli pierwsze podwójne zwycięstwo w tym meczu dla Atlasu. W dwunastym biegu, po zerze w pierwszym swoim biegu i nie pojawieniu się na torze w drugiej i trzeciej serii, zjawił się pod taśmą wychowanek Włókniarza Częstochowa – Sławomir Drabik. Drabik zaskoczył rywali i wygrał ten bieg, pokonując m.in. niepokonanego w dwóch poprzednich startach Holtę. Para Hancock-Nicholls przed biegami nominowanymi zdobyła łącznie zaledwie 11 „oczek”, ale mimo to Atlas przegrywał tylko dwoma punktami. W biegu trzynastym, pierwszym nominowanym, pod taśmą pojawił się rezerwowy Robert Dados, który wcześniej tylko raz pojechał w tym meczu i nie zdobył punktu. W pierwszej odsłonie upadł Grzegorz Walasek przez co został wykluczony i w powtórce para Dados-Hampel pokonała Czerwińskiego. Atlas objął lekko sensacyjne prowadzenie. W czternastym wyścigu ponownie pojawił się Hampel, a kolejną szansę dostał Drabik. Para gości objęła prowadzenie i Atlas wygrał ten mecz przed piętnastym biegiem. Ostatnią gonitwę na osłodę wygrali podwójnie gospodarze. Wrocławianie wygrali w Częstochowie 46:44, wyprzedzając w tabeli Włókniarz i tracili tylko punkt w tabeli do Apatora, mając zaległy mecz z Włókniarzem na własnym torze. Mecz w Częstochowie pokazał jak wielką siłą potrafi być zdolny junior, gdyż Hampel zdobył w całym meczu 13 pkt. z trzema bonusami w sześciu startach, co wygląda nader okazale przy łącznie trzech „oczkach” pary Pietraszko-Czerwiński.

Kolejne spotkanie Atlas pojechał z Unią Leszno. Od początku mecz był prowadzony pod dyktando Atlasu, który po pięciu biegach prowadził 20:10. W szóstym wyścigu na tor upadł Tomasz Jędrzejak oraz Greg Hancock. Amerykanin upadając na tor uderzył plecami w bandę. Niestety jeszcze w ekstralidze w tamtym sezonie nie było dmuchanych band i został wywieziony na noszach w karetce do parku maszyn. Nie pojawił się już pod taśmą w tym meczu. Hancock w pierwszym starcie nie zdobył punktu, ale jednak był to lider drużyny. Leszczynianie wykorzystali brak Amerykanina i wygrali pierwszy bieg indywidualnie oraz drużynowo, zmniejszając straty do sześciu punktów. W siódmej gonitwie Adams zastąpił Jacka Rempałę i ponownie goście wygrali podwójnie dzięki parze Dobrucki-Adams. W ósmym wyścigu Dados zastąpił Hancocka i zmiana wyszła gospodarzom na dobre, gdyż razem z Jędrzejakiem wygrali w stosunku 5:1 z parą gości. Atlas znowu prowadził sześcioma „oczkami”. Bieg dziewiąty to kolejna riposta w tym meczu i Unia ponownie, dzięki parze Kasprzak-Adams, przegrywała jedynie dwoma punktami. Dla Australijczyka to była trzecia kolejna dwójka z bonusem. Po przerwie na równanie gospodarze nie pozostali dłużni i znowu wygrali 5:1. Po dziesiątym biegu Atlas prowadził 33:27. W jedenastym wyścigu wydawało się, że gospodarze pójdą za ciosem, jednak na drugim okrążeniu wyprzedził Hampela Kasprzak, a na ostatnim łuku Lukas Dryml, przez co bieg skończył się remisem. Gonitwę później Unia wygrała 4:2 i Atlas prowadził 38:34. W trzynastym wyścigu Unia doprowadziła do remisu. Kasprzak wywiózł po starcie Hampela co wykorzystał Rempała i goście dowieźli podwójne prowadzenie do mety. Przed ostatnim starciem był remis 42:42.  Dobrucki w pierwszym podejściu dotknął taśmy i został wykluczony. W tamtym sezonie nie było możliwości rezerwy juniorem za zawodnika dotykającego taśmę. Osamotniony Adams staje do rywalizacji z Jędrzejakiem i Cegielskim. Każdy z zawodników stojących pod taśmą miał jeden nieudany bieg w tym spotkaniu, a reszta to same wygrane z rywalami. Ostatni bieg to fantastyczne wyjście ze startu gospodarzy. Adams naciera na Cegielskiego z każdej możliwej strony, ale gospodarze współpracują na torze i wygrywają 5:1, a cały mecz 47:43. Na stadionie oraz w parku maszyn zapanował euforyczny stan radości, który w tym sezonie miał już się nie wydarzyć.

Tydzień po meczu z Unią Leszno, Atlas miał szansę wyjść na prowadzenie w tabeli, jeśli wygra zaległy mecz z Włókniarzem. Niestety dwa dni później, podczas meczu ligi szwedzkiej, doszło do wypadku, który był punktem zwrotnym dla drużyny z Wrocławia. 3 czerwca 2003 r. w meczu ligi szwedzkiej Krzysztof Cegielski zanotował wypadek, który zakończył jego karierę zawodniczą. Na pierwszym łuku piętnastu biegu Cegielski uderzył w bandę czego skutkiem był uraz kręgosłupa i paraliż dolnych kończyn. W meczu z Włókniarzem brak Cegielskiego oraz Hancocka sprawił, że „Lwy” wygrały mecz spokojnie w stosunku 58:32, choć należy oddać, że Dados, jako jedyny pojechał dobre spotkanie po stronie gospodarzy, co było pozytywnym wyjątkiem. Następnie Atlas pojechał na mecz do Bydgoszczy. Do składu wrócił Hancock, a w miejsce Cegielskiego pojechał Dados. Mecz miał dość niespotykany przebieg. Po sześciu biegach Polonia prowadziła 23:13, po aż pięciu wynikach 4:2 dla gospodarzy. W trzeciej serii goście wygrali dwa razy podwójnie, ale mecz został przerwany i zaliczony przy wyniku 25:23. W obu meczach Atlasu z Polonią, w rundzie zasadniczej, odbyło się jedynie osiemnaście biegów z możliwych trzydziestu. Do końca rundy zasadniczej Atlas wygrał jedynie dwa domowe mecze z outsiderami ligi tj. Polonią Piła i Wybrzeżem Gdańsk, za to przegrał mecze w Toruniu i Zielonej Górze. Należy nadmienić, iż przed ostatnią serią Atlas spadł nawet na piątą pozycję, ale zwycięstwo nad Polonią Piła i porażka ZKŻ-u w Bydgoszczy pozwoliła walczyć wrocławianom o medale w formacie każdy z każdym w rundzie finałowej. Atlas zakończył rundę zasadniczą z 17. punktami, zajmując czwarte miejsce i tracąc do Włókniarza 5, do Apatora 3, a do Polonii Bydgoszcz jedno „oczko”. 

Patrząc na wyniki meczów rewanżowych rundy zasadniczej, nie da się ukryć, iż Robert Dados nie potrafił dobrze zastąpić Krzysztofa Cegielskiego, zwłaszcza na wyjazdach. 0 punktów w Bydgoszczy oraz tylko 1. w Zielonej Górze nie pozwoliły wywieźć punktów meczowych drużynie Atlasu. Dados w kolejnych czterech kolejkach nie pojawił się w składzie ekipy z Dolnego Śląska. Atlas rundę finałową rozpoczął od porażki w Częstochowie 51:38. Następnie zespół z Wrocławia wybrał się do Bydgoszczy. Zespół Polonii niespodziewanie pojechał mecz bez Todda Wiltshire’a, który kolejkę wcześniej nie pojawił się z niewyjaśnionych przyczyn na meczu domowym z Apatorem i włodarze Polonii zrezygnowali z jego usług do końca sezonu. Mecz dobrze rozpoczęli bydgoszczanie, którzy po pierwszej serii prowadzili 11:7.  Druga seria startów to z kolei fantastyczna postawa Atlasu. Po sześciu biegach to wrocławianie prowadził czterema punktami, a po dziewiątym wyścigu nawet sześcioma „oczkami”, co pozwoliło gospodarzom na skorzystanie z rezerwy taktycznej. Tomasz Gollob pojechał za Marka Lorama, który dał remis Polonii w dziesiątym biegu. W wyścigu jedenastym zaczęły się kłopoty gości. Bardzo dobrze spisujący się Hampel został na trzecim okrążeniu wyprzedzony przez Michała Robackiego i bieg zakończył się remisem. Robacki zastąpił Krzyżaniaka w biegu dwunastym, a Polonia wygrała tę gonitwę 5:1. Atlas prowadził przed biegami nominowanymi już tylko 37:35. W trzynastym wyścigu, dzięki Hampelowi, przyjezdni potrafili zremisować i utrzymać prowadzenie. W czternastym biegu para Jacek Gollob-Loram wygrała podwójnie z Nichollsem i Jędrzejakiem. Gospodarze przed ostatnim wyścigiem objęli prowadzenie 43:41. W ostatniej gonitwie Tomasz Gollob i Michał Robacki wygrali 4:2 i mecz zakończył się rezultatem 47:43. Zastępujący Cegielskiego Bogińczuk zdobył 1 punkt w pięciu startach, tylko dzięki defektowi Krzyżaniakowi na trzecim okrążeniu. Atlas następnie pojechał dwa spotkania z Apatorem. W domowym meczu, pomimo 18. „oczek” Hampela, to „Anioły” wygrały, prowadząc od czwartego biegu. Płuska zastępujący Cegielskiego nie zdobył nawet punktu.

W Toruniu to Atlas lepiej rozpoczął mecz, prowadząc 13:11 po czterech biegach. Kolejne cztery wyścigi to dominacja Apatora, który objął prowadzenie 28:20. Kolejne trzy gonitwy to zryw gości i doprowadzenie do stanu 34:32. Ostatecznie jednak Apator wygrał 49:41. Bogińczuk zastępujący Cegielskiego zdobył dwa punkty na wypadkach Marcina Jagusia. Przed dziewiętnastą kolejką wrocławianie wiedzieli, że zajmą w tabeli czwarte miejsce, ale mieli szansę popsuć szyki Włókniarzowi Częstochowa, który musiał wygrać mecz we Wrocławiu, żeby ostatni swój mecz domowy z Apatorem jechać o złoty medal. Skład gospodarzy nie zwiastował wyrównanej walki, gdyż miejsce Nichollsa zajął Dados. Po trzech biegach prowadził zespół Włókniarza 10:8. W czwartym wyścigu na prowadzeniu Jędrzejak zanotował defekt i nadal goście prowadzili w meczu. Od piątej gonitwy Włókniarz stopniowo powiększał przewagę. W dziewiątym biegu nastąpiło przełamanie. Para Jędrzejak–Drabik wygrała z osamotnionym Rune Holtą i biało-zieloni prowadzili już tylko 29:25. Przed wyścigami nominowanymi Atlas miał szansę zminimalizować stratę do dwóch punktów, jednak świetnym atakiem przy krawężniku na ostatnim łuku Jonsson wyprzedził Drabika w walce o dwa „oczka” i bieg dwunasty zakończył się zwycięstwem gospodarzy jedynie w stosunku 4:2. Włókniarz prowadził 38:34. W trzynastym biegu goście wygrali 5:1 i tylko kataklizm mógł ich pozbawić walki w decydującym meczu o złoty medal. Zeby tak się stało musiałby zespół Atlasu wygrać dwa razy 5:1. Czternasty bieg miał niezwykły przebieg. Ze startu najlepiej wyszedł Jędrzejak, a za nim jechała dwójka gości Ułamek-Holta. Na wyjściu z drugiego łuku drugiego okrążenia, po szerokiej, Drabik minął Holtę, a po chwili przy krawężniku ostrym atakiem wywiózł Ułamka i wyszedł na podwójne prowadzenie wraz z Jędrzejakiem. Gospodarze w ostatni łuk wjeżdżali na prowadzeniu 5:1, gdy nagle niesamowitym atakiem pod bandą Holta minął obu zawodników gospodarzy, zapewniając zwycięstwo gościom. Atlas przegrał 43:47. Robert Dados nie zdobył punktu, a Artur Bogińczuk jeden, wyprzedzając… Dadosa. W meczu o „pietruszkę” wrocławianie wygrali z Polonią i zajęli czwarte miejsce na koniec sezonu.

Kontuzja Krzysztofa Cegielskiego całkowicie pokrzyżowała plany Atlasowi. W kilku spotkaniach zespół z Dolnego Śląska przegrywał w ostatnich biegach, a zastępujący wychowanka Stali Gorzów zawodnicy nie potrafili zdobyć więcej niż 1-2 punkty, jeśli w ogóle zdobyli jakieś „oczko”. Cegielski zakończył sezon ze średnią 1,897 pkt/bieg, ale w pierwszych dwóch meczach z Polonią Piła i ZKŻ-em Zielona Góra zdobył łącznie tylko 9 punktów w dziesięciu biegach. W pozostałych sześciu meczach, w każdym z nich, miał średnią co najmniej 2,0. Między innymi w meczach domowych z Apatorem Toruń i Polonią Bydgoszcz oraz wyjazdowych w Częstochowie i Lesznie. W tych sześciu spotkaniach miał średnią biegową na poziomie 2.241 pkt. i niewątpliwie jego brak w drugiej połowie sezonu zaważył, że Atlas zakończył sezon bez realnej walki o medal, a może nawet i drużynowe mistrzostwo Polski.