Sezon 2018, obfitował w wiele zaskakujących wyników. Wiele z tych spotkań zostało rozstrzygnięte w końcówce spotkania co miało przełożenie na duże punkty meczowe i punkty bonusowe w ligowej tabeli. Równie zaskakujące było, iż w wielu przypadkach to faworyci potrafili przegrać biegi w końcówce spotkania i stracić punkty na rzecz rywali w następstwie czego rywalizacja w 2018 r. o utrzymanie i miejsce w play-off była zażarta i trudno było cokolwiek przewidzieć o konkretnym miejscu danego zespołu na koniec rundy zasadniczej.
W skrócie przywołam wydarzenia sportowe i pozasportowe, które miały miejsce po 12 kolejce Ekstraligi sezonu 2018 r.
Tabela po 12 kolejce przedstawiała się następująco:
- Unia Leszno 26 pkt (po 13 meczach)
- Stal Gorzów 21 pkt (po 13 meczach)
- Sparta Wrocław 18 pkt
- Włókniarz Częstochowa 17 pkt
- Get Well Toruń 13 pkt
- GKM Grudziądz 8 pkt
- Unia Tarnów 8 pkt
- Falubaz Zielona Góra 7 pkt
Tylko dwie pierwsze drużyny pewne były miejsca w fazie play-off – Unia Leszno i Stal Gorzów. Poniżej w tabeli utworzyły się dwie grupy po trzy drużyny, z których trzy pierwsze walczyły o play-offy, a trzy ostatnie o utrzymanie w Ekstralidze.
W pierwotnym terminie 13 kolejki zaplanowane były tylko trzy spotkania, gdyż pojedynek Stali Gorzów z Unią Leszno odbył się awansem kilka dni wcześniej.
Rozkład spotkań w 13 kolejce Ekstraligi wyglądał następująco:
Sparta Wrocław – Get Well Toruń
Unia Tarnów – Włókniarz Częstochowa
GKM Grudziądz – Falubaz Zielona Góra
Szczególnie ważny mecz był we Wrocławiu, gdyż gospodarze w ostatniej kolejce jechali na wyjazd do Leszna i ich szanse na jakikolwiek punkt (45:45 w pierwszym meczu) były czysto iluzoryczne, z uwagi iż drużyna z Leszna była bezsprzecznie najlepszym zespołem domowym w tym sezonie i ich dyspozycja na domowym torze nie pozwalała rywalom realnie myśleć o wywiezieniu punktów z Leszna.
Jednakże, przed rozpoczęciem 13 kolejki, kilka dni wcześniej środowisko żużlowe obiegła smutna informacja o śmierci Tomasza Jędrzejaka. W sobotę, w dzień poprzedzający ww. trzy spotkania 13 kolejki, odbyły się uroczystości pogrzebowe, których uczestnikiem był m.in. żegnający płomiennym przemówieniem nieodżałowanego kolegę rozpłakany Tai Woffinden – ówczesny lider cyklu Grand Prix i lider wrocławskiej Sparty.
Dzień później w niedzielę mecze w Grudziądzu i Wrocławiu odbyły się wieczorem o tej samej porze, ale ponad dwie godziny wcześniej rozpoczęło się spotkanie w Tarnowie. W Częstochowie Włókniarz wygrał z Unią Tarnów 54:36 i przewidywano, że rywalizacja będzie się toczyć tylko o zwycięstwo, nie zakładając, iż może to również być bój o zwycięstwo i punkt bonusowy. Niespodziewanie tarnowianie zaczęli z wysokiego C. Po czterech biegach gospodarze prowadzili ośmioma punktami, a na domiar złego dla gości w piątym biegu kontuzję odniósł Fredrik Lindgren, jeden z liderów gości, co sprawiło, że w drużynie tarnowskiej odżyły nadzieje na zdobycie również punktu bonusowego. Niestety dla tarnowian, od kontuzji Lindgrena w piątym biegu zdecydowany prym na tarnowskim torze wiódł reprezentujący gości Leon Madsen, który był niezwyciężony do końca meczu – zdobył ostatecznie 16 punktów w 6 startach. Jego postawa nie pozwoliła tarnowianom, aż do 14 wyścigu, wyjść na dwucyfrowe prowadzenie i ostatecznie Unia wygrała jedynie 51:39. Unia dopisała do tabeli 2 punkty meczowe, a 1 punkt został dopisany do dorobku zespołu z Częstochowy.
Wynik w Tarnowie sprawił, że w tabeli GKM (8 pkt) zaczął tracić 2 punkty do tarnowian (10 pkt), za to Falubaz (7pkt), aż 3 punkty do zespołu z Małopolski, a ww. rezultat także sprawił, że drużyny z Grudziądza i Zielonej Góry miały świadomość, iż muszą koniecznie wygrać, aby zająć bezpieczne szóste miejsce, gdyż siódme bowiem oznaczałoby konieczność pojechania pojedynków barażowych o utrzymanie w Ekstralidze z drugą drużyną 1 ligi. Pierwsze spotkanie GKM-u z Falubazem w Zielonej Górze skończyło się wynikiem 53:37 dla Falubazu. Grudziądzanie, żeby być pewnym utrzymania musieli wygrać w Grudziądzu za 3 punkty. Mecz rozpoczął się dobrze dla gospodarzy, którzy wygrali wszystkie biegi pierwszej serii w stosunku 4:2 dzięki czemu objęli 8-punktowe prowadzenie po pierwszej serii. W kolejnej serii remis i ponowne dwie wygrane 4:2 dla gospodarzy. Najbardziej sensacyjne rozstrzygnięcie miało miejsce w wyścigu ósmym, w którym junior GKM-u Kamil Wieczorek wyprzedził na ostatnim okrążeniu Jacoba Thorsella i kolejne zwycięstwo 4:2 dla gospodarzy stało się faktem. Bieg dziewiąty i dziesiąty to ponownie 4:2 i 5:1 dla zespołu z Grudziądza dzięki czemu GKM odrobił z nawiązką straty z pierwszego meczu i objął prowadzenie 4 punktami w dwumeczu. Do piętnastego biegu Falubaz odrobił 2 punkty, przez co różnica w dwumeczu wynosiła tylko 2 pkt na korzyść gospodarzy i każdy wariant odnośnie punktu bonusowego był jeszcze możliwy. Ostatecznie gospodarze wygrali ostatni bieg – ulubionym tego dnia rezultatem – 4:2 i mecz zakończył zwycięstwem GKM-u 55:35. Rezultat meczu w Grudziądzu sprawił, że Falubaz nie miał już matematycznych szans na zajęcie szóstego miejsca na koniec sezonu i w najlepszym wypadku mógł liczyć na zakończenie rundy zasadniczej na siódmym miejscu.
Równolegle z meczem w Grudziądzu odbył się – nie mniej emocjonujący – mecz we Wrocławiu Sparty z Get Well Toruń. Punkt bonusowy dla drużyny z Jasnej Góry wywieziony z Tarnowa oznaczał, że torunianie nie mogli przegrać tego spotkania jeśli nie chcieli zakończyć sezonu po rundzie zasadniczej i mieć szansę na udział w play-offach. Drużyna z Torunia przyjechała do stolicy dolnego śląska bez kontuzjowanego Rune Holty i juniora Daniela Kaczmarka. Spotkanie zaczęło się dobrze dla gospodarzy, którzy po szóstym biegu prowadzili 22:14. Zawodnicy gości w dalszej fazie zawodów nie poddali się i przed 15 biegiem na tablicy wyników widniał remis 42:42. W ostatnim biegu torunianie po starcie objęli prowadzenie 4:2 i sensacyjne zwycięstwo było na wyciągniecie ręki. Gospodarze nie wierzyli własnym oczom, bo tylko jednego dużego punktu meczowego brakowało im do fazy play-off, a na punkty w Lesznie praktycznie nikt nie wierzył. Jednak na ostatnim okrążeniu Maciej Janowski wyprzedził Jasona Doyla, co dało upragniony remis dla wrocławian, który przesądził o awansie Sparty do Play-off. Torunianie wywieźli ostatecznie z Wrocławia tylko 2 punkty za remis i punkt bonusowy (47:43 w Toruniu). Główną przyczyną tego zaskakującego rezultatu, której finałem był tylko remis, była słaba postawa Taia Woffindena, który w 5 biegach zdobył jedynie 9 pkt, nie wygrywając indywidualnie żadnego ze swoich pięciu biegów, a co istotne, w każdym występie na torze przegrywał zawsze z jednym zawodnikiem drużyny toruńskiej, co było jego najgorszym wynikiem w tamtym sezonie na własnym torze.
Być może powodem tak słabego występu Brytyjczyka była tragiczna śmierć Tomasza Jędrzejaka, co mogło wywrzeć bardzo negatywny wpływ na dyspozycję Woffindena, patrząc na emocjonalne przeżywanie śmierci „Ogóra”. Tai Woffinden w 2018 r. został ostatecznie mistrzem świata, gdzie tylko raz zdarzyło mu się nie awansować do półfinału pojedynczej rundy pojedynczej Grand Prix. Również w lidze, zwłaszcza na Olimpijskim, jeździł bardzo dobrze, praktycznie bez żadnych wpadek, więc słaby wynik Taia Woffindena w meczu domowym z Get Well Toruń był czymś kompletnie zaskakującym i niespodziewanym, ale w kontekście śmierci kolegi wytłumaczalny.
Po 13 kolejce były już znane trzy zespoły, które pojadą w play-off, a ostatnie wolne miejsce miało przypaść zespołowi z Częstochowy lub Torunia. O uniknięcie bezpośredniego spadku rywalizowały już tylko zespoły z Zielonej Góry i Tarnowa – Grudziądz był już pewny minimum 7 miejsca – które w ostatniej kolejce rundy zasadniczej mierzyły się ze sobą w Zielonej Górze. Z tego powodu stawka meczu Falubazu Zielona Góra z Unią Tarnów była ogromna. Falubaz musiał wygrać te spotkanie z bonusem, co wydawało w zasięgu zespołu z grodu Bachusa, gdyż rezultat 47:43 dla Unii w Tarnowie był zdecydowanie do odrobienia przez gospodarzy w kontekście dwumeczu. Spotkanie, jak można było się spodziewać, było bardzo wyrównane. Drużyna z Zielonej Góry nie potrafiła uciec gościom na wysokie prowadzenie. Po szóstym biegu było nawet 17:19, a po dwunastym, jedynie 37:35 dla gospodarzy. Przed biegami nominowanymi było 4-punktowe prowadzenie gospodarzy, które tylko połowicznie zadowalało gości, gdyż oznaczało to konieczność jechania spotkań barażowych przez tarnowian. Gospodarze jednak wygranymi w biegach nominowanych nie pozostawili złudzeń gościom. Wygrali oba biegi podwójnie i to goście, pomimo aż 5 zwycięskich spotkań w lidze, musieli opuścić szeregi Ekstraligi. Głównie winę za porażkę Unii w Zielonej Górze przypisywano Nickiemu Pedersenowi, który zdobył jedynie 8 punktów z bonusem. Co ciekawe duński 3-krotny indywidualny mistrz świata w 2019 r. jeździł już dla…Falubazu. Zielonogórzanie ostatecznie, pomimo kontuzji Patryka Dudka, pokonali w dwumeczu barażowym ROW Rybnik i utrzymali się w Ekstralidze.
Po meczu w Zielonej Górze odbyć się miały równolegle dwa spotkania. Get Well Toruń miał rywalizować ze Stalą Gorzów w Toruniu, a Włókniarz Częstochowa rozegrać na domowym torze mecz z GKM Grudziądz. Grudziądzanie znając wynik z Zielonej Góry byli pewni, że zajmą szóste miejsce na koniec sezonu.
Pogoda w Częstochowie nie pozwoliła na odjechanie meczu w niedzielny wieczór, więc tylko w Toruniu doszło do rywalizacji na torze. Przed drużyną z Torunia było niezwykle trudne zadanie, ponieważ wyłącznie zwycięstwo 20 punktami (54:35 dla Stali w pierwszym meczu) pozwalało gospodarzom zdobyć 3 punkty do ligowej tabeli i przedłużało ich szanse na awans do fazy play-off. To co wydawało się niemożliwe przed meczem stało się realne w jego trakcie. Po 2 biegach torunianie prowadzili już 10:2, później drużyna Stali stawiła opór gospodarzom, co miało odzwierciedlenie w kolejnych biegowych remisach, a w konsekwencji ośmiopunktowa przewaga torunian nie powiększała się i zakładano, że kwestią czasu będzie odrabianie start przez drużynę Stali dzięki możliwości stosowania rezerw taktycznych. Nic takiego jednak nie miało miejsca. Od trzeciej serii torunianie wygrywali bieg za biegiem, a wisienką na torcie tego meczu było zwycięstwo w 12 biegu 19-letniego Igora Kopcia-Sobczyńskiego „na kresce” z Martinem Vaculikiem. Po tym biegu rezultat meczu wynosił 47:25. Torunianie po 14 biegu podwyższyli prowadzenie aż do 24 punktów i byli już praktycznie pewni zdobycia punktu bonusowego, który wydawał się być dla gospodarzy nieosiągalny przed meczem. Rezultat 1:5 w 15 biegu nie miał już znaczenia dla drużyny z Torunia i Get Well Toruń wygrał ze Stalą Gorzów 55:35, a w dwumeczu 90:89. Wygrana gospodarzy sprawiła, że zrównali się punktami w ligowej tabeli z drużyną z Częstochowy, ale dzięki punktowi bonusowemu zdobytemu w dwumeczu z Włókniarzem (91:89) byli aktualnie na czwartym miejscu w tabeli i to oni na ten moment mieli możliwość rywalizowania w fazie Play-Off.
Po spotkaniu w Toruniu jak i odbywającym się w tym czasie spotkaniu w Lesznie odbył się ze studia w Warszawie Magazyn Ekstraligi w telewizji transmitującej rozgrywki Ekstraligi w 2018 r. (nSport+). Gościem magazynu był prezes Włókniarza Michał Świącik i było można zauważyć, że wynik w Toruniu popsuł niewątpliwie scenariusz programu, gdyż pytania o dyspozycję i przewidywania co do formy Włókniarza w fazie play-off były – w kontekście ewentualnej przegranej – co najmniej nie na miejscu i dlatego były wypowiadane z dużą dozą rezerwy, gdyż Włókniarz potrzebował zdobyć jeden duży punkt w swoim ostatnim meczu rundy zasadniczej, aby móc rywalizować o medale z drużynami z Leszna, Gorzowa i Wrocławia.
Zaległe spotkanie odbyło się dopiero w piątek, pięć dni po spotkaniu w Toruniu. Zdecydowanym faworytem tego spotkania był zespół Włókniarza i nic nie wskazywało, żeby spotkanie dla Włókniarza miało być większym wyzwaniem. Włókniarz wygrał do tej pory wszystkie domowe mecze, w tym z Unią Leszno, która przegrała tylko w Tarnowie i Częstochowie w rundzie zasadniczej.
Na marginesie oba ww. spotkania to były niesamowite „comebacki” . Najpierw w Tarnowie leszczyńska Unia prowadziła już 8-punktami po 12 biegach, żeby kolejne trzy biegi przegrać podwójnie, a cały mecz zakończył się wynikiem 47:43 dla gospodarzy z Tarnowa. W Częstochowie było tylko trochę mniej kompromitująco dla gości z Leszna. Po 13 biegach Włókniarz przegrywał 37:41, żeby ostatecznie wygrać 47:43.
Kolejnym argumentem za tym, że Włókniarz powinien wygrać spotkanie było to, że GKM Grudziądz od powrotu do Ekstraligi w 2015 r. nie wygrał żadnego meczu wyjazdowego, a najlepszym ich osiągnięciem był…remis w Częstochowie w 2017 r. Jednakże GKM jechał ostatni mecz w sezonie, o przysłowiową pietruszkę, więc nie było można się spodziewać, że będą walczyli zaciekle o jak najlepszy rezultat z Włókniarzem w Częstochowie.
Mecz niespodziewanie był bardzo zacięty od samego początku. Po drugim biegu było 8:4 dla gospodarzy, ale po szóstym już 16:20. W biegu siódmym goście prowadzili 4:2, ale Kamil Wieczorek upadł na trzecim miejscu, a w powtórce tego biegu Leon Madsen skutecznie bronił się przed atakami Artioma Łaguty, co spowodowało, że z wyniku 2:4 mieliśmy 4:2 i już tylko 2-punktowe prowadzenie gości. Następne biegi to seria remisów, aż do biegów nominowanych i na prowadzeniu nadal pozostawali goście. Czternasty bieg to wreszcie szał radości na stadionie miejscowych kibiców dzięki wygranej 5-1 drużyny Włókniarza, i przed piętnastym biegiem tylko podwójna przegrana duetu Madsen – Zagar z duetem Łaguta-Lindback mogła dać awans drużynie z Torunia do play-off. Faworytem ostatniej gonitwy był niewątpliwie zdecydowanie najlepszy zawodnik tego meczu Artiom Łaguta, który był nieuchwytny dla pozostałych zawodników – z wyjątkiem powtórzonego biegu siódmego. Głównym znakiem zapytania przed piętnastym biegiem było zatem czy Antonio Lindback będzie w stanie pokonać obu zawodników Włókniarza. Po starcie najlepiej wyszedł Madsen, którego przy bandzie po wyjściu z pierwszego łuku minął Łaguta, a który od razu daleko odjechał całej trójce. Na szczęście dla gospodarzy za nim jechał duet Włókniarza. Niespodziewanie Lindback na początku drugiego okrążenia minął Zagara, a na trzecim Madsena czym wprawił w konsternację kibiców gospodarzy. Na chwilę Madsen wjechał pod łokieć Szweda na początku czwartego okrążenia, ale Lindback od razu po klasycznych nożycach minął Duńczyka na przeciwległej prostej. Do końca biegu pozostał ostatni łuk… który bardzo źle pojechał Lindback, wjeżdżając wąsko w łuk przez co zbyt bardzo poszerzył swoją linię jazdy oddalając się od środka łuku, a co bezlitośnie wykorzystał Madsen zjeżdżając spod bandy i minął Szweda z jego lewej strony kilka metrów przed metą. Na stadionie zapanowała euforia, a Madsen stał się bohaterem tego spotkania i kibiców gospodarzy. Jego atak na ostatnim łuku piętnastego biegu zapewnił Włókniarzowi upragniony awans do play-off, gdyż Włókniarz ostatecznie zremisował cały mecz z GKM 45:45 (w dwumeczu 90:90) i zdobył bezcenny jeden punkt do tabeli.
Ostatecznie Włókniarz Częstochowa z 19 punktami zajął trzecie miejsce po rundzie zasadniczej. Czwarte miejsce przypadło Sparcie Wrocław z 19 punktami, a piąte Get Well Toruń z 18 punktami. Przy takim układzie tabeli zespół z Torunia nie miał możliwości jazdy w fazie play-off. Następne, szóste miejsce w tabeli zajął GKM Grudziądz z 12 punktami. Siódme miejsce przypadło drużynie Falubazu Zielona Góra, która zdobyła 10 punktów, a na ostatnim, ósmym miejscu skończyła rozgrywki Unia Tarnów także z 10 punktami.
Należy podkreślić, że spotkanie Sparty Wrocław z Get Well Toruń i Włókniarza Częstochowa z GKM Grudziądz nie było pokazywane na żywo w telewizji, co było wielką stratą dla kibiców żużlowych z całej Polski. Co pozytywne sezon 2018 był ostatnim sezonem bez relacji na żywo ze wszystkich czterech spotkań, i od sezonu 2019 kibice już mają możliwość śledzenia na żywo każdego emocjonującego biegu w całym meczu odbywającego się w ramach rozgrywek Ekstraligi.
Autor: Michał Ziółkowski
Foto: Patryk Kowalski